Już jakiś czas temu zaczęłam tę serię notek (a raczej opublikowałam jedną) i postanowiłam kontynuować. Niestety, choć planów było sporo, gdzieś po drodze zgubiłam zapał do opisywania kolejnych kreskówek i właśnie dlatego z kolejną notką wracam dopiero teraz. Tym razem przedstawiam Wam dwie serie.
Znacie historię czterech zmutowanych żółwi ukrywających się w kanałach i ich szczurzego mistrza? Kiedyś wprost przepadałam za tym serialem, obecnie... właściwie nadal tak jest. Jakiś czas temu postanowiłam przypomnieć sobie losy żółwi i muszę przyznać, że naprawdę się wciągnęłam. Chcę też dodatkowo podkreślić, że wszystko to odnosi się do produkcji z 2003 roku, która moim zdaniem bije na głowę nową wersję (której kilka odcinków widziałam) pod każdym względem. Dla przykładu, o wiele bardziej podoba mi się starsza oprawa graficzna, która wygląda poważniej. Również sama fabuła oraz bohaterowie są zdecydowanie dojrzalsi, podczas gdy w nowej wersji wszystkto zostało mocno spłycone, nad czym bardzo ubolewam... No dobra, Casey nawet tutaj nie popisuje się intelektem, ale to taki wyjątek od reguły... okej, Mike i Raph też potrafią podpaść, ale tacy już są (i nie jest z nimi aż tak źle).
Nawet po latach powrót do TMNT okazał się bardzo udany (chociaż nie obejrzałam jeszcze całości) i to nie tylko przez wzgląd na mój sentyment do tego serialu. TMNT ma po prostu całkiem ciekawą, rozbudowaną fabułę, która nieraz potrafi zaskoczyć, a także bohaterów, których da się lubić (jednych bardziej, innych mniej). Nie ukrywam, że zdarza się tej produkcji popaść w typowo moralizatorski ton i to w na tyle oczywisty sposób, że może to nieco irytować, jednak mimo wszystko uważam, że jest warta uwagi. I ta piosenka na początku. ^^
Nawet po latach powrót do TMNT okazał się bardzo udany (chociaż nie obejrzałam jeszcze całości) i to nie tylko przez wzgląd na mój sentyment do tego serialu. TMNT ma po prostu całkiem ciekawą, rozbudowaną fabułę, która nieraz potrafi zaskoczyć, a także bohaterów, których da się lubić (jednych bardziej, innych mniej). Nie ukrywam, że zdarza się tej produkcji popaść w typowo moralizatorski ton i to w na tyle oczywisty sposób, że może to nieco irytować, jednak mimo wszystko uważam, że jest warta uwagi. I ta piosenka na początku. ^^
Młodzi Tytani
W tym przypadku również mam na myśli starszą wersję tego serialu, tę z 2003r. (choć w Polsce emisja rozpoczęła się w 2005r.). Uwielbiałam tę zgraję, choć bywało też, że w ten czy inny sposób potrafili działać na nerwy. W tej chwili już nie pamiętam, kogo lubiłam najbardziej (a może nie miałam konkretnego ulubieńca?). Na pewno podobała mi się moc Gwiazdki i jej niezwykle przyjazne usposobienie (chociaż w tej chwili pewnie trochę by mnie irytowała), jednak Raven z tą swoją tajemniczością i czającym się w niej mrokiem zdecydowanie jest interesującą postacią. Bestia, choć zwykle robi za typowo komediową postać, potrafi od czasu do czasu zabłysnąć. No i jeszcze Robin i Cyborg. A tak przy okazji, czy ktoś kiedykolwiek shipował Bestię z Raven? Nie pamiętam, czy kiedyś tak było, jednak w tej chwili uważam, że byłaby z nich całkiem ładna para. ^^
Na potrzeby tej notki odświeżyłam sobie kilka odcinków i mogę z zadowoleniem stwierdzić, że Młodzi Tytani wciąż mi się podobają (chociaż może to być po części zasługa tego, że posiłkowałam się jakimś rankingiem najlepszych odcinków, co by nie wybierać ich całkiem przypadkowo). Pewnie znalazłoby się chociaż kilka bardziej pretensjonalnych momentów czy po prostu słabszych odcinków, jednak to wciąż solidna seria i pod każdym względem przewyższa swoją młodszą wersję. Poza tym myślę, że przypomnienie sobie tej kreskówki mogłoby być całkiem niezłym pomysłem (gdyby tylko mieć pod dostatkiem nieograniczone pokłady wolnego czasu… ah, marzenia), zwłaszcza że chyba mogłabym wyłapać parę rzeczy, na które do tej pory nie zwróciłam uwagi (na przykład zapomniałam, że występuje tam Slade, którego znam również z "Arrow'a").
Jeśli chodzi o nową wersję, widziałam ją jedynie w paru fragmentach i więcej nie zamierzam. To, co zrobili z Tytanami to jakaś tragedia z uproszczoną oprawą graficzną (co jeszcze mogłabym przeżyć) i fabułą spłyconą do granic możliwości. Czy każdy remake starszej serii musi stać się takim potworkiem? ;___;
Znacie którąś z tych serii? :)
Nie oglądałam, choć wiadomo, że o żółwiach to słyszałam - i to nieraz. Ale jakoś nigdy mnie do nich nie ciągnęło. xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Znam obie oczywiście, chociaż Żółwie oglądałam naprawdę dawno temu, więc już niewiele pamiętam, Tytani to trochę nowszy tytuł, więc jestem w stanie powiedzieć, że dobrze wspominam tę kreskówkę. <3 Jak już przy kreskówkach jesteśmy to bardzo lubiłam jeszcze Kod Lyoko. hah xD
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubiłam Kod Lyoko. :D Aż by się chciało do tego jeszcze wrócić. ^^
Usuń