niedziela, 26 maja 2013

M. Meyer "Saga księżycowa. Cinder"


Saga księżycowa. Cinder - Marissa Meyer


Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 440
Seria: Saga księżycowa (cz.1)

"Cinder mieszka w hałaśliwym Nowym Pekinie, zdziesiątkowanym przez zarazę. Jako dziewczyna cyborg o tajemniczej przeszłości jest obywatelem drugiej kategorii. Lecz kiedy na jej drodze staje przystojny książę Kai, Cinder nagle znajduje się w epicentrum międzygalaktycznej walki z bezlitosną królową Luny. Rozdarta pomiędzy obowiązkiem a wolnością, wiernością a zdradą, musi wyjawić sekrety swojej przeszłości, by ochronić swoją przyszłość…"

Historia cybernetycznego Kopciuszka odbiła się szerokim echem w czytelniczym świecie, zdobywając wiele pozytywnych opinii. Także i ja miałam cichą nadzieję na zapoznanie się z nią, więc gdy zauważyłam ją na bibliotecznej półce, bez wahania po nią sięgnęłam.

Myśleliście kiedyś jak by to było być częściowo maszyną? Według mnie mogłoby to być dość pożyteczne (cóż, te wszystkie bajery, dostęp do internetu i różnego typu danych jedynie przy użyciu myśli, to brzmi kusząco), jednak w Nowym Pekinie ludzie tego pokroju zaliczani są do obywateli drugiej kategorii, a w pewnych przypadkach mogą nawet w świetle prawa stanowić czyjąś własność. Takie właśnie życie wiedzie nastoletnia Cinder, której praca mechanika stanowi jedyne utrzymanie dla jej rodziny - opiekunki prawnej i dwóch przyrodnich sióstr. Na szczęście przynajmniej jedna z nich - Peony - rzeczywiście uważa ją za swoją siostrę, a android Iko jest jej najlepszą przyjaciółką. Pewnego dnia na targu zjawia się niespodziewany klient - książę Kai we własnej osobie, który zleca Cinder naprawę swojego androida. Wszystko pięknie, jednak nie potrwało to długo. Wkrótce daje o sobie znać szerząca się śmiertelna zaraza, na którą wciąż nie ma lekarstwa. Jest też sprawa balu, co do którego nasza bohaterka nie ma złudzeń - wie, że Adri nie pozwoliłaby jej pójść, nawet gdyby miała w czym. Kolejne, delikatnie mówiąc, niefortunne zdarzenia sprawiają, że Cinder trafia w sam środek poszukiwań antidotum na letumosis, w których ma szansę odegrać bardzo ważną rolę, a drogi jej i księcia Kaia nieoczekiwanie coraz częściej się krzyżują. Na jaw wychodzą też fakty z jej przeszłości, o których ona sama nie miała najmniejszego pojęcia...

"Łatwiej jest przekonać innych o swojej urodzie, jeśli samemu nie ma się co do niej wątpliwości.
Lustra mają jednak nieprzyjemny zwyczaj przekazywania prawdy."

Już sam pomysł na nową wersję Kopciuszka wydał mi się ciekawym pomysłem, a i klimatyczna okładka robi swoje. Poza tym wybrana przez autorkę tematyka szybko przypadła mi do gustu i o ile początkowo dłuższą chwilę zajęło mi zatopienie się w przedstawiony świat, większą część książki przeczytałam w jeden dzień. Autorka pisze w prosty, przystępny sposób, a opisy są na tyle plastyczne, aby łatwo można było wyobrazić sobie rzeczywistość, w której przyszło żyć przedstawionym tu bohaterom.
Zdecydowanie na plus oceniam tu wątek miłosny - rozwijał się on naturalnie i nie był przerysowany. Znalazło się tu też trochę "technologicznej gadki", moim zdaniem nie bez powodu. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to do tego, że nie odniosłam wrażenia jakoby Cinder miała szesnaście lat, wydawała mi się nieco starsza. Przy okazji warto wspomnieć, że charakterem znacznie różni się od swojego pierwowzoru - jest silna, odważna i niezależna.
"Cinder" wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Łączy baśniowość z techniką, szczyptę romansu z walką o władzę i dobro obywateli. Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów, więc z niecierpliwością będę wypatrywać okazji do zapoznania się z kolejną częścią serii - "Scarlet". Polecam. :)

"Kable nie są zaraźliwe – wymamrotała Cinder do swojej budki."
6/6

15 komentarzy:

  1. Kolejna recenzja, która utwierdza mnie w przekonaniu, że warto zajrzeć do tej serii

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka czeka już na półce na swoją kolej :)

    Dziękuję za podesłanie linka do recenzji,
    dodałam ją do wyzwania.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszędzie czytałam, że ta książka jest słaba...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie natrafiałam na same pozytywne opinie, to już kwestia gustu. Moim zdaniem jest lekka i przyjemna, choć może nie byłam w stosunku do niej zbyt wymagająca ;)

      Usuń
  4. Nie czytałam, ale po recenzji zapowiada się całkiem obiecująco. Poszukam w bibliotece, zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam o tej książce nigdzie indziej :D Co prawda lubię takie klimaty, maszyny itd. ale dawno nie tknęłam żadnej książki. Siedzę w mangach od miesiąca xD Ale wiem komu mogę polecić tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam takie baśniowe klimaty! "Cinder" mam już na oku od dłuższego czasu. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już od dawna jestem ciekawa tej książki...;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ehh... mam straszną ochotę na tę książkę, ale niestety brak funduszy jak na razie. :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie się ta książka ciągle kojarzy ze "Zmierzchem", Saga, Meyer... same podobieństwa :) Stąd nawet nie zagłębiałam się w jej opisy (choć wiem, nie ocenia się książek po okładce!) ale po Twojej recenzji chyba się do niej przekonałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to słyszeć. Myślę, że warto ;)

      Usuń
  10. Dorwałam książkę na targach za 9 zł i na pewno niedługo po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wygląda ciekawie, właśnie szukam czegoś do czytania,więc się zainteresuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowna książka! Bardzo fajnie to wszystko ujęłaś:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tyle dobrych recenzji, w tym Twoja, a ja wciąż nie przeczytałam tej książki.. W wakacje trzeba będzie nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)