wtorek, 30 grudnia 2014

Zapadające w pamięć (2014)

Pomysł na ten post siedział mi w głowie mniej więcej od wakacji (z początku naprawdę trudno było mi się powstrzymać od zaczęcia go już wtedy; ostatecznie uznałam, że sprawiedliwiej będzie napisać go dopiero pod koniec grudnia). Wybór nie należał do najłatwiejszych, jednak myślę, że udało mi się, zgodnie z tytułem postu, wybrać właśnie te powieści, które najbardziej zapadły mi w pamieć.
Najpierw planowałam uwzględnić jedynie książki, jednak ostatecznie uznałam, że nie zaszkodzi dodać czegoś więcej. Są więc seriale (dokładniej jeden), anime, mangi i muzyka. Myślałam też nad filmami, ale miałam problem z wytypowaniem odpowiednich kandydatów.


To bardzo krótka historia, wręcz opowiadanie, a jednak niesie ze sobą ogromny bagaż emocji. Wraz z umierającym na raka chłopcem przechodzimy przez całe życie w zaledwie kilka dni. Jak? Sprawdźcie. Choć książka ta ukazuje bardzo przykrą rzeczywistość, rozbrajająca szczerość, jaką charakteryzują się listy Oskara sprawia jednocześnie, że człowiekowi robi się ciepło na sercu. Oskar na swój własny sposób żyje pełnią życia. Co więcej, swój optymizm przekazuje dalej, zamiast być pocieszanym - pociesza innych.
"Zrozumiałem, że jesteś obok. Że zdradzasz mi swój sekret: 
codziennie patrz na świat, jakbyś oglądał go po raz pierwszy."

Historia dość krótka, jednak treściwa i przedstawiona w niebanalny sposób. Bardzo klimatyczna, a do tego pięknie wydana i pełna czarno-białych ilustracji. Autor pisze o rzeczach ważnych, nie popadając przy tym w banały.
"Nie zawsze musi istnieć jakiś dobry bohater. Tak jak i nie zawsze musi istnieć zły. 
Większość ludzi plasuje się gdzieś pośrodku."

Studium stopniowego upadku człowieka? Dowód na to, jak zgubne mogą się okazać wpływy innych na wciąż rozwijające się jednostki oraz pragnienie wiecznego piękna? O tej powieści można pisać wiele, a każda poruszona kwestia może przywodzić na myśl kolejne. I tak też było w moim przypadku. To książka, która nie pozwoliła mi o sobie zapomnieć przez długi czas, podobnie jak emocje, które towarzyszyły mi podczas lektury. Myślę, że mogę ją uznać za pozycję obowiązkową, do której jeszcze nieraz wrócę.
"Jedynym sposobem pozbycia się pokusy jest uleganie jej."

Przepełniona baśniowością, podszyta mrokiem - tak właśnie w dużym skrócie opisałabym "Marinę". Powieść ta jest inna od poprzednich dzieł autora (a tak się składa, że czytałam je zgodnie z kolejnością ich powstawania), jakby dojrzalsza, czy nawet lepiej przemyślana. Jest magiczna, ujmuje swoim urokiem, na który składa się wiele czynników - od tytułowej bohaterki, poprzez malowniczą scenerię, aż po skrywaną od lat tajemnicę pełną sprzecznych emocji i ludzkich tragedii.
"Wszystkie baśnie są kłamstwem, choć nie wszystkie kłamstwa są baśniami."

Autorka nie boi się poruszać tematów trudnych. Co więcej, wychodzi jej to naprawdę fenomenalnie. To nie tylko historia o wychowywaniu dziecka z zespołem Downa. To także opowieść o tworzeniu, o nieistniejącej doskonałości i pięknie tego, co niedoskonałe. To powieść niezwykle poruszająca i prawdziwa, która niesie z sobą szereg emocji. Nie pozwala na obojętność, niesie ze sobą pewne przesłanie.
"Pielęgnuję tego motyla, ale to trudne pielęgnować coś, co tylko przeczuwasz, że jest."

Jedna z ulubionych. Moje pierwsze spotkanie z literaturą koreańską. Historia, z którą pierwszy raz zapoznałam się w postaci mangi, a dopiero później dowiedziałam się o książkowym pierwowzorze. Mimo to powieść nie straciła na wartości. Wzruszająca, do bólu prawdziwa, pełna pięknych cytatów - mogłabym tak jeszcze długo wymieniać. Znajdzie się tu wiele różnych odczuć - smutek, radość, nadzieja, ale także jej brak oraz cała gama innych emocji, a to wszystko bez zbędnego moralizatorskiego tonu. Jest też bardzo odmienna od wielu znanych powieści.
"Tylko ktoś, kto był kochany, potrafi kochać. Tylko ktoś, komu wybaczono, potrafi wybaczyć. Teraz to rozumiem."

Książka zdecydowanie ponadczasowa, z którą planowałam się zapoznać od dłuższego czasu. A gdy już się za nią zabrałam - przepadłam. Pełna jest skrajnych emocji, często wynikających z tego samego uczucia - miłości. Miłości trudnej, zaborczej i bezkompromisowej. To też niezrównane studium ludzkiej natury - pełnej sprzeczności, świateł i cieni, uczuć zarówno pozytywnych, jak i niszczących. Dowodzi, że nie ma ludzi bez skazy. Dowodzi, że nawet w najgorszych łotrach możemy dostrzec coś dobrego.
"Oboje dążyli do wspólnego celu, bo on kochał i pragnął ją wielbić - a ona kochała i pragnęła być uwielbiana."



"Sherlock"
"Sherlock" był w tej kategorii właściwie jedynym moim wyborem, gdyż już od dłuższego czasu krucho u mnie z oglądaniem seriali. Mimo to w pełni zasłużył sobie na tę pozycję. "Sherlock" został mi polecony i przyznam, że już od pierwszego odcinka był to strzał w dziesiątkę. Przeniesienie najbardziej znanego detektywa na świecie do czasów współczesnych przebiegło bardzo naturalnie, fabuła okazała się bardzo ciekawa, a doszukiwanie się nawiązań do powieści Doyle'a stanowi dodatkowy smaczek. No i oczywiście jest jeszcze grający naszego detektywa Benedict Cumberbatch. Wszystko to razem sprawia, że z niecierpliwością wyczekuję nowego sezonu.



"Code Geass: Hangyaku no Lelouch"
Anime znane i cenione przez wielu, jak się okazuje, nie bez powodu. Interesujące, bardzo dobrze przemyślane, pełne nagłych zwrotów akcji i ciekawych bohaterów... Można by było tak długo wymieniać. Drugi sezon uważam za lepszy od pierwszego, choć oba są na naprawdę wysokim poziomie i potrafią wywołać sporo emocji (napisałabym więcej, ale nie chcę nikomu spojlerować). Do tego dochodzi również świetna ścieżka dźwiękowa, chociażby "COLORS" w wykonaniu FLOW, "Yuukyou Seishunka"  i "Waga Routashi Aku no Hana" Ali Project oraz "02~O-Two~" Orange Range.

To adaptacja sześciu klasyków literatury japońskiej. Są historie, które roztaczają wokół siebie pewną aurę niezwykłości, które nieuchronnie do siebie przyciągają i nawet już po zapoznaniu się z nimi przez dłuższy czas nie dają myślom odpocząć. Są jednak też te  z początku niepozorne czy zwyczajne historie, których treść należy najpierw przetrawić, poświęcić więcej czasu na rozmyślania, by w pełni docenić ich wartość. Zarówno jedne, jak i drugie znalazłam w "Aoi Bungaku Series" i serdecznie zachęcam, abyście i Wy się z nimi zapoznali. Uważam, że naprawdę warto.
Za projekty postaci odpowiedzialni byli dobrze znani ze swoich dzieł Takeshi Obata ("Death Note", "Bakuman"), Kubo Tite ("Bleach") i Konomi Takeshi ("Prince of Tennis").

"Mushishi"
Anime tak odmienne od wielu popularnych obecnie serii - nieśpieszne, bardzo klimatyczne, pozbawione wszelkiego fanserwisu. Porusza ważne, często trudne tematy z niezwykłą szczerością i prostotą, skłania do przemyśleń, niekiedy też do poszukiwania drugiego dna. Również świat mushi - tajemniczy, znany jedynie nielicznym, zarówno piękny, jak i niebezpieczny - został wspaniale wykreowany. Co prawda praktycznie wszyscy poboczni bohaterowie wyglądają tak samo, jednak biorąc pod uwagę epizodyczność tego anime i wszystkie jego zalety, można to twórcom wybaczyć. A opening, choć niepozorny, może naprawdę mocno zapaść w pamięć.

"Haikyuu!!"
Na koniec tej kategorii coś zdecydowanie lżejszego. Cóż, siatkarze z Karasuno i pozostałych szkół bezsprzecznie podbili moje serce. To naprawdę przesympatyczna seria, przy której świetnie się bawiłam. Warto też zaznaczyć, że trudno tu znaleźć bohatera, którego nie można by było polubić. Co tu więcej pisać? Z niecierpliwością czekam na kolejną część. ;)



Tetsuya Tsutsui "Prophecy"
Po "Prophecy" sięgnęłam bez jakiegoś większego powodu, bez konkretnych oczekiwań, jednak muszę przyznać, że manga ta mnie zaskoczyła. Pod pewnymi względami przywodzi na myśl "Death Note", jednak jest to dość mylne skojarzenie. Mimo to warto zwrócić na ten tytuł uwagę.
I jak na razie na tym zakończę, by wrócić do tematu "Prophecy" przy okazji recenzji.

Ha Il-kwon "Annarasumanara"
Właściwie jest to raczej komiks internetowy, no ale nie czepiajmy się szczegółów. Nie martwcie się za bardzo, jeśli nie możecie zapamiętać tytułu. Mi też było trudno, jednak ostatecznie dałam radę. Nie będę się teraz wgłębiać w fabułę (może zrobię to kiedyś przy okazji recenzji). Wspomnę jednak, że jest to historia nietypowa, bardzo klimatyczna i niejednoznaczna. Magia (o ile w ogóle uwierzycie w jej istnienie) nie jest tym, czym by się wydawała. Może zarówno zachwycać, jak i prowadzić do rozczarowań. Pełno tu smutku, niezrozumienia i cierpienia, jednak jest również iskierka nadziei - czasami bardzo słaba, innym razem jaśniejąca pomimo wszelkich problemów. Pozostaje jednak pytanie, które usłyszycie tam nieraz: "Czy wierzysz w magię?".
Do przeczytania tutaj.



Ling Tosite Sigure (凛として時雨)
Tego zespołu po prostu nie mogło tu zabraknąć. Ich opening do "Tokyo Ghoul" ("Unravel", pierwsza piosenka) jest obecnie moim ulubionym utworem i wygląda na to, że jeszcze przez dłuższy czas tak pozostanie. Chociaż pozostałe ich piosenki też są świetne. Ostatnio nałogowo słucham zwłaszcza "White Silence" (druga piosenka).





ONE OK ROCK
Nie do końca pamiętam, kiedy zaczęłam ich słuchać, jednak na pewno zaczęło się od przeczytania o nich paru słów u Aiko. Tak oto w pewnym momencie zaczęłam się bardziej interesować ich twórczością i tak mi już zostało. Ich piosenki zdecydowanie mają coś w sobie. Poniżej utwór "Liar" (choć do posłuchania reszty też zachęcam).



Placebo "Loud Like Love"
Najnowsza płyta Placebo (bądź co bądź mojego ulubionego zespołu) rozbrzmiewała w moich głośnikach naprawdę często. Znajdujące się na niej utwory szybko wpadają w ucho i nie dają tak po prostu o sobie zapomnieć. Poniżej piosenka tytułowa, czyli "Loud Like Love". A w wolnej chwili nie zapomnijcie przesłuchać reszty. ;)



I na tym zakończę moje podsumowanie. Znacie coś z tego, co wybrałam? A może macie jakieś własne typy? ;)

10 komentarzy:

  1. Z powyższych znam "Oskara i panią Różę", a dorzuciłbym jeszcze powieść "Jesienne astry".

    OdpowiedzUsuń
  2. "Wichrowe wzgórza"!!! Miłość od pierwszego rozdziału, na mojej liście ulubionych książek 2014 też się znalazła ^^ "Oskar i pani Róża" również czytałam, nawet mi się podobało, wzruszyło, ale jakoś nie mam jej w pamięci. Poza tym chętnie przeczytałabym (może w 2015?) "Poczwarkę", "Marinę" i "Portret Doriana Graya". Na mangach się nie znam i raczej nie przepadam :P Mój rok podbiła książka "Magiczne lata", coś wspaniałego, polecam! ^^

    zaczarrowana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, "Wichrowe wzgórza" są świetne. :) Był taki moment, kiedy "Siedem minut po północy" pojawiało się na niemal wszystkich blogach, chciałam wtedy sięgnąć po tę pozycję, ale jakoś nie wyszło, zapomniałam - i dopiero ty mi teraz o niej przypomniałaś. :)
    Jeszcze więcej zapadających w pamięć historii w Nowym Roku życzę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawa notka! Książki nie wszystkie z zestawienia czytałam, ale te które czytałam w pełni zgadzam się z nominacją. Z anime zgadzam się 100%, wszystkie serie widziałam i wszystkie mnie zachwyciły. Jeśli chodzi o muzykę to mam tak samo, tez w tym roku zostałam kompletnie oczarowana cudownym głosem wokalisty Ling Tosite Sigure, natomiast OOR słucham już od dłuższego czasu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam wszelkie podsumowania, a ulubionych to już szczególnie. :D Sherlocka uwielbiam, zakochałam się bez pamięci. :D Książek niestety nie miałam okazji czytać, więc się nie wypowiem. :( Z anime znam jedynie "Code Geass", choć jedynie 1 sezon/ Tych mang niestety też nie znam. Ale postaram sie nadrobić, mam w planach powiększenie mojej prawie nieistniejącej mangowej półeczki. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Portret Doriana Graya i Wichrowe wzgórza <3 uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nasz szczęśliwe czasy bardzo mi się podobały, ale to manga, pomimo swojej "skoncentrowanej" wersji wzbudziła we mnie więcej emocji.
    Jeśli chodzi o anime to Code Geass jest na mojej liście ulubionych tytułów, Mushishi zaczęłam oglądać i owszem jest magiczne, ale przez epizodyczność ciężko oglądać ciągiem.
    O Annarasumanara słyszałam dużo dobrego i jego lekturę mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nasze szczęśliwe czasy ciągle czekają na odpowiedni moment, aby je przeczytać. Manga była bardzo poruszająca stąd na książkę wolę się odpowiednio przygotować. Z kolei Wichrowe wzgórza są klasyką samą w sobie. Bardzo dobra i wciągająca książką.
    Mushishi jest moim ulubionym anime. Po prostu lubię takie melancholijne i magiczne historie.
    Annarasumanare bardzo cenię i jest to moją ulubioną manhwą. Oby było więcej takich perełek!
    Szczęśliwego Nowego Roku! x)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cytat z "Wichrowych wzgórz" - mistrzostwo;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oskar i Pani Róża oraz Wichrowe Wzgórza - naprawdę piękne książki, które targały moimi uczuciami :3 Code Geass uwielbiam, chociaż również uważam że drugi sezon jest znacznie lepszy - może ze względu na zakończenie...? T^T
    Aoi bungaku series zamierzam obejrzeć, ale nie wiem kiedy się za to wezmę :D
    A co do piosenek: Tokyo Ghoul <3 Mogę słuchac Unravel na okrągło i w ogóle mi się nie nudzi ^^

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)