Dwunastoletni Percy Jackson nie chciał być nikim wyjątkowym. Wystarczyłoby mu całkiem zwyczajne życie, a jednak nie było mu to dane. Nie potrafił na długo zagrzać miejsca w żadnej szkole. Zaklasyfikowany jako chłopak z problemami (dysleksja, ADHD) nie ma lekko, jednak wciąż jest to dość normalne życie… Przynajmniej do chwili, kiedy wszystko się zmienia, a Percy dowiaduje się, że jest herosem (tak, takim jak z mitologicznych opowieści), bogowie istnieją, a jego przyjaciel to tak naprawdę satyr. Ah, jeszcze jedno, Zeus z Posejdonem pokłócili się o ukradziony piorun i to właśnie nasz bohater będzie musiał go odzyskać. To tak w skrócie.
Percy'ego znałam już z filmów, jednak z sięgnięciem po książkową serię bardzo długo zwlekałam. Dlaczego? Po części pewnie z obawy, że jednak nie sprosta moim oczekiwaniom (pomimo tak wielu fanów), trochę mógł też przyczynić się do tego wiek bohaterów, jednak okazuje się, że tak naprawdę nie miałam się czym martwić. Fakt, z powodu obejrzanego kiedyś filmu nie wszystko było dla mnie niespodzianką (także - a może zwłaszcza - w tych ważniejszych kwestiach), jednak nie przeszkodziło mi to w czerpaniu przyjemności z lektury. Poza tym akcja w książce jest zdecydowanie bardziej rozbudowana. Dzieje się sporo, nie brakuje ani humoru, ani akcji i niebezpieczeństw.
Jeśli chodzi o wiek bohaterów, tak naprawdę w niczym mi nie przeszkadzał. Jak na te okoliczności nie byli ani zbyt dziecinni, ani zbyt dorośli (no i to jednak herosi… oraz satyr), a same postaci wywarły na mnie dobre wrażenie. Są dość charakterystyczni i da się ich lubić (w każdym razie część z nich), w mniejszym lub większym stopniu widać też w nich podobieństwo do ich mitologicznych pierwowzorów (a w przypadku herosów - rodziców). Moją uwagę zwrócił Ares, który przypominał mi trochę Lokiego (chociaż powiedziałabym, że był bardziej w gorącej wodzie kąpany niż nordycki bóg kłamstwa Ćwieka). A skoro już o mitologicznych wpływach mowa, Riordan przedstawił całkiem ciekawą koncepcję świata, w którym bogowie naprawdę istnieją, wpływają na niego w ten czy inny sposób (choć najwyraźniej głównie zakochują się w śmiertelnikach) i często idą wraz z postępem. Z chęcią poznam kolejnych bogów w wersji Riordana.
Przyznaję, niepotrzebnie tak długo zwlekałam z sięgnięciem po tę serię i od teraz mam nadzieję stopniowo to nadrabiać. "Złodziej pioruna" stanowi dobre wprowadzenie, które może i bardziej spodobałoby się nieco młodszemu czytelnikowi, jednak i starsi nie powinni się przy nim nudzić, a możliwość poznania greckiego panteonu z nieco innej strony - przynajmniej moim zdaniem - brzmi zachęcająco.
Percy'ego znałam już z filmów, jednak z sięgnięciem po książkową serię bardzo długo zwlekałam. Dlaczego? Po części pewnie z obawy, że jednak nie sprosta moim oczekiwaniom (pomimo tak wielu fanów), trochę mógł też przyczynić się do tego wiek bohaterów, jednak okazuje się, że tak naprawdę nie miałam się czym martwić. Fakt, z powodu obejrzanego kiedyś filmu nie wszystko było dla mnie niespodzianką (także - a może zwłaszcza - w tych ważniejszych kwestiach), jednak nie przeszkodziło mi to w czerpaniu przyjemności z lektury. Poza tym akcja w książce jest zdecydowanie bardziej rozbudowana. Dzieje się sporo, nie brakuje ani humoru, ani akcji i niebezpieczeństw.
"Prawdziwy świat jest tam, gdzie są potwory. Dopiero tam przekonujesz się, ile jesteś wart."
Jeśli chodzi o wiek bohaterów, tak naprawdę w niczym mi nie przeszkadzał. Jak na te okoliczności nie byli ani zbyt dziecinni, ani zbyt dorośli (no i to jednak herosi… oraz satyr), a same postaci wywarły na mnie dobre wrażenie. Są dość charakterystyczni i da się ich lubić (w każdym razie część z nich), w mniejszym lub większym stopniu widać też w nich podobieństwo do ich mitologicznych pierwowzorów (a w przypadku herosów - rodziców). Moją uwagę zwrócił Ares, który przypominał mi trochę Lokiego (chociaż powiedziałabym, że był bardziej w gorącej wodzie kąpany niż nordycki bóg kłamstwa Ćwieka). A skoro już o mitologicznych wpływach mowa, Riordan przedstawił całkiem ciekawą koncepcję świata, w którym bogowie naprawdę istnieją, wpływają na niego w ten czy inny sposób (choć najwyraźniej głównie zakochują się w śmiertelnikach) i często idą wraz z postępem. Z chęcią poznam kolejnych bogów w wersji Riordana.
Przyznaję, niepotrzebnie tak długo zwlekałam z sięgnięciem po tę serię i od teraz mam nadzieję stopniowo to nadrabiać. "Złodziej pioruna" stanowi dobre wprowadzenie, które może i bardziej spodobałoby się nieco młodszemu czytelnikowi, jednak i starsi nie powinni się przy nim nudzić, a możliwość poznania greckiego panteonu z nieco innej strony - przynajmniej moim zdaniem - brzmi zachęcająco.
"Zabawne, do jakiego stopnia ludzie potrafią sobie coś ubzdurać i następnie
naginać wszystko do swojej wersji wydarzeń."
naginać wszystko do swojej wersji wydarzeń."
Czytałam inną serię tego autora "Kroniki Rodu Kane", która bardzo mi się podobała i muszę nadrobić serię o Percym :)
OdpowiedzUsuń"Kronik Rodu Kane" też jestem ciekawa. ;)
UsuńOstatnio sięgam po książki przeznaczone dla młodszych czytelników, więc i ta mogłaby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńJa też dopiero niedawno po nią sięgnęłam i bardzo mi się spodobało. Ale kocham mitologię grecką więc nie mogło być inaczej :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam i wydaję mi się, że jestem za stara. Ale bardzo dobre recenzje tak bardzo kuszą... ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że przy odpowiednio niezobowiązującym podejściu nie powinno być z tym problemu. ;)
UsuńPercy'ego czytałam baardzo dawno temu i koniecznie muszę do niego wrócić. Pamiętam, że wtedy cała seria bardzo mi się podobała i mam nadzieję, że tak zostało. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://sunny-snowflake.blogspot.com/
Polecam Riordana OGÓLNIE! Na półce mam prawie wszystkie jego książki (Prócz tych najnowszych, ale to się wkrótce zmieni!)
OdpowiedzUsuńJak skończysz z Percym to polecam sięgnąć po Olimpijskich Herosów i przeplatać z Kronikami Roku Kane! (a po tym Berło Serapisa :D)
Co do filmu to i w moim przypadku był on pierwszy, ale potraktowałam go jako zupełnie osobny byt, który w jakimś stopniu opiera się na wizji Ricka. To nie znaczy, że go nie uwielbiam <3 Od zawsze lubiłam mitologię i nadal lubię książki gdzie taki motyw się pojawia, dlatego mimo iż przekroczyłam 20stkę to nadal jaram się tą serią jak za młodu. :D
Tak dużo książek jednego autora musi świetnie wyglądać na półce... *^*
UsuńWłaśnie zastanawiam się czy najpierw skupić się na tej jednej serii, czy może zerknąć w międzyczasie na jakąś inną... Jestem bardzo ciekawa tych pozostałych uniwersów. ^^
Fantastyka to nie jest mój gatunek. Gdybym jednak sięgnęła po książkę z tego gatunku oczekiwałabym wbicia w fotel z wrażenia, a podejrzewam ta pozycja nie może mi tego efektu zaoferować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie- strefawyobrazni.blogspot.com
O nie, tylko nie te żałosne filmy, przecież to tragedia nad tragediami i gwałt na książkach.
OdpowiedzUsuńIm dalej, tym lepiej, postacie dojrzewają, pojawia się więcej wątków i wyjaśnień. Dziesięć tomów to jednak naprawdę sporo...
Loki też pojawia się u Ricka Riordana, ale w serii o Magnusie Chase C:
Kiedyś to nawet czytałam, ale w ogóle nie zapadło mi w pamięci.
OdpowiedzUsuńDwa razy podchodziłam do tego tytułu, aż za drugim razem zaskoczyło i przeczytałam całość serii ;) Teraz jestem na sequelu - stanęło na części "Syn Neptuna". Bardzo polubiłam twórczość tego autora i muszę do niej wrócić w wolnej chwili :)
OdpowiedzUsuńP.S.: Może jak lubisz mange / anime, to jest też szansa, że oglądasz dramy (np. koreańskie)?
Pozdrawiam Zakładka do Przyszłości
Do dram wciąż jeszcze nie udało mi się przekonać, zaczęłam ze dwie czy trzy, ale utknęłam gdzieś po drodze... Jak na razie nie trafiłam na taką, która zatrzymałaby mnie przed ekranem na dłużej, ale może kiedyś się uda. ;)
Usuń