Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 336
Dwudziestojednoletni student Devin Jones decyduje się na wakacyjną pracę w parku rozrywki. Właśnie tam, w świecie kuglarzy i zabawy, otoczony niezwykłą aurą tego miejsca i równie niezwykłymi ludźmi zdołał uporać się ze złamanym niedawno sercem i zacząć żyć na nowo. Tam poznaje też historię tragicznej śmierci pewnej dziewczyny, której duch ponoć nawiedza to miejsce i postanawia dowiedzieć się na ten temat czegoś więcej. Do czego doprowadzą jego poszukiwania?
Wydawałoby się, że park rozrywki jest wymarzoną scenerią dla mrożącego krew w żyłach horroru. Rzeczywiście, jednak Stephen King nie wykorzystał tego faktu w "Joyland". Zamiast tego napisał całkiem niezłą obyczajówkę z wątkiem kryminalno-paranormalnym. Wiele miejsca autor poświęcił na rozmyślania Devina, jego próby radzenia sobie ze złamanym sercem, chwile zwątpienia, kiedy to miał wszystkiego dość. A jednak ludzie wokół niego nie pozwolili mu zejść na manowce. Dzięki nim odkryje, że czasem trzeba po prostu pogodzić się z losem i iść dalej. Kogo tam poznał? Jaki mieli na niego wpływ? Nie będę Wam psuła niespodzianki...
Najlepsze w tej książce wydaje mi się przedstawienie codzienności w parku rozrywki. Charakterystyczna dla jego pracowników gadka, ich wzajemne relacje, wszelkie atrakcje i ta radosna atmosfera... "Joyland" warto przeczytać chociażby z ich powodu. Choć nie zawsze było kolorowo, choć nie każdy był duszą towarzystwa, to jednak takie życie wydaje się być fantastyczną przygodą. Do podobnego wniosku musiał dojść Devin, skoro uznał, że było to najlepsze lato i jesień jego życia. Najlepsze, a jednak pod pewnymi względami najgorsze... Komuś bowiem nie podoba się to, że próbuje dociec kim był morderca.
Autor dość swobodnie przeskakuje pomiędzy wydarzeniami rozgrywającymi się w różnym czasie, jednak robi to w taki sposób, że nie wprowadza do książki niepotrzebnego zamieszania. To moje pierwsze spotkanie z twórczością Kinga. Może trochę nietypowe biorąc pod uwagę to, że kojarzony jest głównie jako autor horrorów, a jednak nie żałuję. Co więcej, chętnie sięgnę po inne jego książki.
Najlepsze w tej książce wydaje mi się przedstawienie codzienności w parku rozrywki. Charakterystyczna dla jego pracowników gadka, ich wzajemne relacje, wszelkie atrakcje i ta radosna atmosfera... "Joyland" warto przeczytać chociażby z ich powodu. Choć nie zawsze było kolorowo, choć nie każdy był duszą towarzystwa, to jednak takie życie wydaje się być fantastyczną przygodą. Do podobnego wniosku musiał dojść Devin, skoro uznał, że było to najlepsze lato i jesień jego życia. Najlepsze, a jednak pod pewnymi względami najgorsze... Komuś bowiem nie podoba się to, że próbuje dociec kim był morderca.
Autor dość swobodnie przeskakuje pomiędzy wydarzeniami rozgrywającymi się w różnym czasie, jednak robi to w taki sposób, że nie wprowadza do książki niepotrzebnego zamieszania. To moje pierwsze spotkanie z twórczością Kinga. Może trochę nietypowe biorąc pod uwagę to, że kojarzony jest głównie jako autor horrorów, a jednak nie żałuję. Co więcej, chętnie sięgnę po inne jego książki.
"[...]bo same słowa nic nie znaczą, jeśli nie wypełni się ich treścią"
7/10
No w końcu mogę spokojnie napisać w komentarzu, że pierwsze spotkanie z Kingiem mam już za sobą, wcześniej przyznawałam ze wstydem, że nie czytałam jeszcze niczego z pod jego pióra. :) „Joyland” bardzo chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńDo niedawna miałam tak samo ;)
UsuńNie przepadam za Kingiem, ale czytałam tylko trzy jego książki, więc raczej nie powinnam się wypowiadać ;)
OdpowiedzUsuńZawsze pytam: jakie? By móc ewentualnie wskazać inne, które mogą okazać się lepsze!:)
UsuńZaczęłaś przygodę z Kingiem od książki mało Kingowej :) Ale jeśli taka obyczajówka Ci się spodobała, to może póki co powinnaś pójść takową drogą przez jego twórczość? Np. Dallas '63 to wyśmienita powieść obyczajowo-sensacyjna, świetnie odrysowane realia i odczuwalny klimat, ciekawe elementy fantastyczne i jest napięcie:)
OdpowiedzUsuńCzemu by nie. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że widziałam ją kiedyś bibliotece. ;)
UsuńBardzo chcę przeczytać tę książkę, tym bardziej, że nie jest to opasłe tomisko jak to bywa w stylu Kinga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Chętnie sięgnę po tę książkę, choć jest kilka innych pozycji tego autora, na które mam większą ochotę i przeczytam w pierwszej kolejności.
OdpowiedzUsuńJa po Kinga zawsze sięgam z obawą, trafiam bardzo różnie, jak dla mnie to jest jeden z bardziej nierównych autorów. Ale po Joyland mam ochotę sięgnąć i jakoś nie boję się tego :0
OdpowiedzUsuńCiągnie mnie do tej powieści
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych tego autora :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie ciągnie szczerze mówiąc. Dlaczego.
OdpowiedzUsuńMiałam przeczytać zaraz po premierze, mijają miesiące a ja wciąż jestem w lesie. Dzięki za przypomnienie.
OdpowiedzUsuńKiedyś zaczęłam czytać "Christine". Ale nie dokończyłam. Już więcej się nie zabierałam za książki Kinga xD
OdpowiedzUsuńPoluję na nią odkąd tylko wyszła i jakoś nadal jej nie kupiłam. A bardzo fascynuje mnie twórczość Kinga :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Nie przepadam za Kingiem więc raczej podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki, które opisują codzienność cyrków, parków rozrywki itd. i to najbardziej mnie do tej pozycji ciągnie. Bo samo nazwisko by w tym wypadku nie wystarczyło - mam mieszane uczucia co do Kinga, a kilka razy naprawdę źle trafiłam jeśli chodzi o jego książki.
OdpowiedzUsuńŻadnej książki Kinga jeszcze nie czytałem, ale to się zmieni zapewne w ciągu miesiąca :) I na Joyland mam wielką ochotę, co mnie samego aż dziwi! Pewnie przez tę scenerię wesołego miasteczka. To, że to obyczajówka z wątkiem kryminalno-paranormalnym też mi odpowiada.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Twoje pierwsze spotkanie z Kingiem było tak udane;) Teraz proponuję jakiś horror;)
OdpowiedzUsuńChętnie ;)
Usuń