piątek, 2 września 2016

Yuki Fumino "Usłyszeć ciepło słońca"

Wydawnictwo: Dango  |  Ilość stron: 188
Z powodu problemów ze słuchem Kohei ma również trudności z nawiązywaniem relacji z innymi. Z jednej strony są ci, których jego przypadłość zniechęca, z drugiej osoby, które chciałyby go we wszystkim wyręczyć, a przecież jego problemem jest jedynie słuch. Nie chce niczyjego współczucia, więc świadomie się izoluje. Na szczęście na jego drodze staje Taichi, chłopak tak bezpośredni, że za nic ma aurę niedostępności, która ponoć otacza Koheia. Tym samym stopniowo zaczyna dostrzegać, jaki jest naprawdę, przypomina mu, że nie jest niczemu winien i nie należy poddawać się już na samym początku.

Bardzo podoba mi się to, w jaki sposób autorka poprowadziła fabułę. Wszystko przebiega naturalnie, ani za szybko, ani za wolno, a charaktery obu bohaterów są dobrze nakreślone i świetnie się patrzy na to, jak się dogadują, jak dzięki Taichiemu Kohei stopniowo zaczyna się na nowo otwierać na świat. Jedynie do wątku romantycznego mam pewne zastrzeżenia, ale o tym za chwilę. Kwestia niepełnosprawności Koheia została potraktowana z należytą uwagą, poznamy tu chociażby jego własne zdanie na ten temat i przyjrzymy się reakcjom otoczenia, często w pewien sposób krzywdzącym. Wszystko to pozwala spojrzeć na problem porozumienia się niedosłyszących z dobrze słyszącymi z różnych perspektyw. Świetna robota, zwłaszcza jak na debiut!

Problem (jeśli mogę to tak określić) z tą mangą polega na tym, że balansuje gdzieś na granicy bycia i nie bycia historią z gatunku boys love. Co prawda zapowiada to opis ("Więcej niż przyjaźń, nie do końca miłość") i nieco wyjaśnia posłowie (przypomnienie autorce, że tworzy dla magazynu BL), jednak wciąż coś mi tu nie grało. Gdyby nie dosłownie kilka kadrów, parę słów ich relację można by było uznać za czysto przyjacielską (co wcale by mi nie przeszkadzało), a tak dostajemy coś bliżej nieokreślonego. I tu dochodzimy do kolejnej kwestii - wydawnictwo słowem nie napomknęło, że istnieje kontynuacja (poprawka: informacja była, jednak wciąż brakuje mi wspomnienia o tym w samym tomiku) i nie miałabym o tym pojęcia, gdyby nie MAL (swoją drogą tam całość zalicza się do jednej, wciąż powstającej mangi). Bogatsza o tę wiedzę mogę przyznać, że jako pojedynczy tom "Usłyszeć ciepło słońca" wydaje mi się lekko (naprawdę lekko!) niedorobione, natomiast z dalszym ciągiem... No, nad tym będę się rozwodzić mając już w rękach kolejny tom, jednak przyznaję, że zabrakło mi cierpliwości i zerknęłam na angielskie skany, a to, co tam zobaczyłam całkiem dobrze rokuje. Bardzo możliwe, że moja ocena tej mangi jeszcze wzrośnie.
Dość szkicowa kreska Yuki Fumino jest naprawdę ładna, co robi jeszcze większe wrażenie ze świadomością, że to jej pierwsza manga. Co prawda nie jest idealnie, przy niektórych ujęciach - głównie z daleka, choć i z bliska parę się trafiło - oczy są na przykład zbyt szeroko rozstawione, sporadycznie można też mieć wątpliwości co do proporcji. Te błędy można jednak wybaczyć, zwłaszcza że niektóre kadry potrafią być naprawdę piękne, a tła są porządnie narysowane i nie ma się tu wrażenia pustki.

Mangę kupiłam w przedsprzedaży, więc wspomnę jeszcze o dodatkach od wydawnictwa, a są to zakładka (przyzwyczaiłam się do tych Waneko, więc nieco zaskoczył mnie szerszy format), notesik z Koheiem oraz liścik z podziękowaniami od Dango (to naprawdę miłe ^^). Jeśli chodzi o wydanie, tak jak w przypadku "Monster Petite Panic" nie ma obwoluty, dostajemy za to matową okładkę ze skrzydełkami (swoją drogą naprawdę podoba mi się ta kolorystyka i słoneczne refleksy). W środku znajdziemy kolorową stronę, onomatopeje są wyczyszczone i przetłumaczone, a całość dobrze się czyta i nie wyłapałam żadnych błędów.

Druga manga z dorobku Dango spełniła moje oczekiwania (choć, jak już wcześniej wspomniałam, dziwi mnie brak informacji o kontynuacji). Dostałam pokrzepiającą, dobrze wyważoną historię i naprawdę lekko zarysowany wątek romantyczny, do tego w świetnej oprawie graficznej. Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg!

13 komentarzy:

  1. Jeszcze nigdy nie czytałam żadnej mangi, ale z tą chętnie bym się zapoznała. W końcu jako fanka Japonii numer 1 muszę w końcu sięgnąć po mangę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dango wielokrotnie wspominało, że mają zamiar wydać kontynuacje gdzieś na początku 2017 roku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta manga jest wydana dużo lepiej niż Monster Petite Panic, zwłaszcza pod względem tłumaczenia jest dużo bardziej konkretna i konsekwentna. Pod względem fabuły to "Hidamari" oraz "Koimonogatari" to jedne z moich ukochanych mang BL z najnowszych lat, jest w nich "coś więcej".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. I gdyby jeszcze "Koimonogatari" zostało u nas wydane...

      Usuń
  4. Okładka jest naprawdę śliczna, z chęcią widziałabym ją na swojej półce! :D Co do samej mangi... Może i nie przepadam za boys love (no dobra, wyjątkiem są fandomowe wariacje na temat paringów w sportowych anime/mangach :D), ale ta historia wydaje się być naprawdę ciekawa i nawet chętnie bym po nią sięgnęła. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie polecam! ^^ Jak już pisałam, tak naprawdę niewiele jest tu BL, więc myślę, że powinno z tym być najmniejszego problemu. ;)

      Usuń
  5. Magusia czeka na mnie w Krakowie na biureczku... Jeszcze tylko tydzień i dopadnę ją w moje wielkie łapska! Muahahahah <3
    Po przeczytaniu Twojej recenzji, zrozumiałam, że muszę zrobić mały research XD

    OdpowiedzUsuń
  6. To, że manga nie jest do końca tytułem boys love tym bardziej zachęca mnie do sięgnięcia po tą mangą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam "Monster Petite Panic", z chęcią sięgnę i po ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A do mnie nadal nie przyszła >:C

    OdpowiedzUsuń
  9. Manga wydaje się bardzo przyjemna i lekka jednocześnie porusza bardzo ważny temat, aczkolwiek na razie po nią nie sięgnę. Bardzo miły liścik od wydawnictwa, które coraz bardziej mnie ujmuję.
    Pozdrawiam!
    http://sunny-snowflake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedyś już to czytałam, a teraz i kupiłam, bo historia bardzo mi się podobała i miałam podobne wrażenia do Twoich. Okładka jest prześliczna i kurczę, aż żałuję że nie wzięłam prenumeraty widząc te bonusiki. W ogóle Dango zrobiło na mnie strasznie pozytywne wrażenie zarówno wydaniem mangi, wyborem tego co wydać, dodatkami i... no, ogólnie całokształtem ;P

    OdpowiedzUsuń

będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad, dobrze wiedzieć, że są osoby które tu zaglądają ;)

i bez spamu, proszę :)